loader image

Egzegetyczno-medyczne aspekty śmierci Jezusa i ich koherencja z Całunem

Home » Hasła przedmiotowe » Egzegetyczno-medyczne aspekty śmierci Jezusa i ich koherencja z Całunem

Roman Bogacz
Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie

Władysław Sinkiewicz
Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

W Ewangeliach kanonicznych znajduje się przekaz o procesie, męce i śmierci krzyżowej Jezusa (Mt 26, 47-68; 27, 1-2.11-49; Mk 14, 43-65; 15, 1-37; Łk 22, 39-53.63-65; 23, 13-34.44-46; J 18, 12-19.37), ale jest on przemieszaniem elementów stricte historycznych (tylko w wyborze) z teologicznymi. Głównie przychodzi do niego się odwołać, gdy podejmuje się próbę ukazania egzegetyczno-medycznych aspektów śmierci Chrystusa. Zestawienie tych ustaleń z analizą śladów pozostawionych na Całunie Turyńskim, obrazujących cierpienia i rodzaj śmierci zadanej człowiekowi, którego wizerunek się na nim zachował, pozwala na ustalenie prawdopodobieństwa identyfikacji tych postaci.

Ukrzyżowanie, zgodnie ze starożytnymi źródłami, było jednym z najsroższych i najbardziej poniżających rodzajów kary w antycznym świecie. Żydowski dziejopis Józef Flawiusz najlepiej opisał ją przy oblężeniu Jerozolimy przez Rzymian w latach 66-70 po Ch., jako najbardziej wstrętną ze śmierci (Józef Flawiusz 2022). Ukrzyżowanie prawdopodobnie wywodzi się z Asyrii i Babilonu. Aleksander Wielki wprowadził je w krajach śródziemnomorskich w IV w. przed Chr., a Fenicjanie zapoznali Rzymian z tym okrutnym rodzajem zadawania śmierci w III w. przed Chr.. Od śmierci Heroda I Wielkiego (4 r. przed Chr.) do upadku Jerozolimy (70 r. po Chr.) ukrzyżowanie było w Judei powszechnie stosowaną karą. Zniósł je dopiero cesarz Konstantyn Wielki w 337 r. Zastąpił ją wieszaniem na patibulum – szubienicy, która w porównaniu z krzyżem była, można rzec, humanitarna. Różnicę między śmiercią na krzyżu a powieszeniem na szubienicy wyjaśnił Izydor z Sewilli (560-636): (…) zawieszony na patibulum umiera natychmiast, na krzyżu zaś przybity długo cierpi (…) (Isidorus Hispalensis, Etymologiarum sive Originum libri XX, 5: 27, 33-34, [w:] Kobielus 2000, s. 20; Sławiński 1997, s. 26).

Krzyżowanie polegało na przybiciu ofiary gwoźdźmi zarówno za ręce, jak i stopy. Było to najczęściej stosowaną regułą, natomiast przywiązywanie do krzyża stanowiło wyjątek. Józef Flawiusz wspomniał, że po upadku Jerozolimy w 70 r. po Chr., zionąc złością i nienawiścią, żołnierze nawet dla zabawy przybijali pochwyconych Żydów do krzyża w różnych położeniach (Józef Flawiusz 2022). W przypadku dużej liczby osób skazanych rodzaj egzekucji był określany przez kryterium „wydajności”. Proste przywiązanie ofiary do drzewa lub krzyża z rękoma zawieszonymi bezpośrednio ponad głową powodowało, że śmierć następowała w przeciągu minut. Dowodem na stosowanie gwoździ jest znaleziony w 1968 r. na przedmieściach Jerozolimy w czasie robót budowlanych szkielet młodej osoby, w wieku 20 lat, ukrzyżowanej kilkadziesiąt lat po Chrystusie.

Jak wynika z badań archeologicznych i danych historycznych, najbardziej preferowanym przez Rzymian rodzajem krzyża był niski krzyż w kształcie litery T (łac. crux commissa; ang. low tau cross), składający się z pionowego słupa (łac. stipes) wysokości 1,8-2,4 m i poprzecznej belki (łac. patibulum) długości 1,5-1,8 m, aczkolwiek w różnych regionach imperium stosowano również inne rodzaje ukrzyżowania, w tym również na tzw. krzyżu łacińskim (łac. crux immissa).

Zwyczajowo skazaniec musiał dźwigać krzyż od miejsca biczowania aż do miejsca stracenia, zwykle poza murami miejskimi. Ze względu na duży ciężar całego krzyża (około 140 kg) skazaniec niósł tylko belkę poprzeczną, ważącą od 37 do 54 kg, umiejscowioną na karku i balansowaną podczas dźwigania ramionami przywiązanymi do niej rzemieniami. Na miejscu kaźni patibulum było czopowane na słupie, z dodatkowym ewentualnym przymocowaniem za pomocą lin. Aby przedłużyć agonię, w środkowo-dolnej części słupa przymocowywano niekiedy kawał nieociosanego klocka lub deski (łac. sedulum). Tylko bardzo rzadko i prawdopodobnie w czasach po Jezusie przymocowywano dodatkowy klocek pod stopy, by dokładniej móc przybić je do krzyża.

Według żydowskiego prawa przed ukrzyżowaniem skazańcowi podawano mieszaninę mocnego wina z mirrą lub żółcią, jako łagodny środek odurzający. Ofiarę rzucano na ziemię, rozkładano ramiona i przymocowywano je do niesionej przez niego belki. Przybijanie gwoźdźmi było przez Rzymian bardziej preferowane niż przywiązanie rzemieniami.

Gwoździe (o kształtach podobnych do tych używanych dzisiaj do podkładów kolejowych) były długości od 13 do 18 cm i miały średnicę 1 cm. Po przymocowaniu do belki ofiarę unoszono i mocowano na słupie. W przypadku krzyża Jezusa dwóch żołnierzy mogło wykonać to bez trudu, bez użycia drabiny. Następnie przybijano stopy, przeważnie do przedniej części słupa. Aby skutecznie przymocować je do krzyża, kończyny musiały być ugięte w kolanach, a stopy bocznie zgięte. U Jezusa, według śladów na Całunie, spowodowało to zwichnięcie prawej stopy.

Długość przeżycia na krzyżu wahała się między trzema a czterema godzinami, ale mogła trwać do trzech dni i była odwrotnie proporcjonalna do intensywności torturowania. Żołnierze zawsze mogli skrócić agonię przez połamanie nóg poniżej kolan. Nierzadko ofiary były po zgonie narażone dodatkowo na inwazję insektów, atak dzikich ptaków lub drapieżnych zwierząt, chyba że rodzina skazańca uzyskała zgodę na pogrzeb i mogła zabrać ciało ofiary. Wydanie zwłok mogło się dokonać dopiero po uzyskaniu całkowitej pewności, że nastąpił zgon. W zwyczaju Rzymian jeden z żołnierzy przebijał ciało mieczem lub włócznią, zadając śmiertelny cios z prawej strony klatki piersiowej, co miało być potwierdzeniem śmierci skazańca. Najczęściej stosowano włócznię długości od 1,5 do 1,8 m, łatwo ją więc można było zastosować przy niskim krzyżu, a więc na takim, na jakim prawdopodobnie zawisł Jezus.

Zgon w następstwie ukrzyżowania, jak dzisiaj się uważa, był najczęściej wypadkową wielu czynników. Jednym z nich była sama pozycja ciała zawieszonego na krzyżu, uniemożliwiająca prawidłowe oddychanie. Jeżeli jednak ofiara była powieszona za ręce wyciągnięte nad głową, śmierć mogła nastąpić w przeciągu niespełna godziny, zwłaszcza gdy nogi ofiary były tak przybite, że nie mogła ona użyć ramion do podniesienia ciała, by wykonać wydech. Badania, które przeprowadził Frederick Zugibe na ochotnikach, z ciągłym monitorowaniem funkcji oddychania i krążenia, wykazały, że już po sześciu minutach objętość oddechowa u badanych spadała średnio o 70%, ciśnienie tętnicze o 50%, a częstość serca wzrastała dwukrotnie. Po 12 minutach oddychanie odbywało się tylko za pomocą przepony. Okresowe unoszenia ciała przez 20 sekund znacznie poprawiały funkcje krążenia i oddychania. Eksperyment musiał być jednakże przerywany po 30-40 minutach, najczęściej z powodu rozdzierającego bólu nadgarstków. Ofiary ukrzyżowania były w czasach rzymskich poddawane wcześniej okrutnemu biczowaniu, które – jeżeli nie kończyło się śmiercią – powodowało znaczne wyczerpanie, głównie z powodu szoku bólowego i utraty krwi.

Za wysoce prawdopodobne świadectwo cierpienia i ukrzyżowania Jezusa uważa się Całun Turyński, stale pozostający przedmiotem wielospecjalistycznych badań naukowych. Całun odtwarza obraz okrutnej kaźni i ukrzyżowania, dając wyobrażenie, jak wielkie cierpienia przeżył skazaniec, którego ślady odnajduje się na płótnie. Przedstawia ono obraz martwego ciała ukrzyżowanego człowieka o wzroście 180-183 cm, semickich rysach twarzy i mocnej, proporcjonalnej budowie ciała. Badania Całunu wykazały, że ciało pozostawało w nim do 36 godzin, gdyż nie ma na nim żadnych oznak rozkładu. Na płótnie zostały nienaruszone ślady skrzepów krwi, bez śladów ich odrywania, co może świadczyć, że ciała z niego nie wyjmowano. Ujawniono na nim również obecność barwnika żółci. Jak wiadomo, nadmierna ilość bilirubiny może pojawiać się we krwi z powodu zwiększonego jej wytwarzania po dużych wysiłkach fizycznych (cierpienie fizyczne, ból) oraz w wyniku niezdolności wychwytywania przez wątrobę nadmiernie wytworzonej bilirubiny podczas hemolizy krwinek, zwłaszcza w ostrych stanach hemolitycznych.

Pierwsze objawy cierpienia psychicznego i fizycznego opisuje ewangelista Łukasz podczas modlitwy Jezusa w Ogrodzie Oliwnym po ostatniej wieczerzy. Krwawy pot (haematidrosis), który pojawił się na ciele Chrystusa, jest bardzo rzadko opisywany w światowej literaturze medycznej. Uważa się, że może być powodowany przez gwałtowny strach, niezwykle intensywne przeżycia psychiczne czy też nadmierny wysiłek. Wzmagający się lęk przed czekającym cierpieniem i rychłą, okrutną śmiercią oraz osamotnienie i silne przeżycia psychiczne, spotęgowane opuszczeniem przez najbliższych, mogły wywołać takie objawy u skazańca.

O modlitwie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym napisali wszyscy ewangeliści (Mt 26, 36-46; Mk 14, 32-42; Łk 22, 39-46; J 18, 1-18). Relacje Mateusza i Marka są dość obszerne i zbliżone do siebie. Między innymi piszą oni, że Jezus aż trzykrotnie wstawał od modlitwy i budził apostołów, zapraszając ich do czuwania i modlitwy. Ewangelista Łukasz bardziej skrótowo opisuje tę modlitwę, ale to właśnie on podaje niezwykle ważny szczegół: Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a jego pot był jak gęste krople krwi (Łk 22, 44). W tym wersecie zawarte są dwie ważne kwestie. Jedna zaznaczona została powyżej. Jezus tak mocno przeżywał mękę, że jego pot był jak gęste krople krwi. Druga kwestia wyjaśnia tę pierwszą. W tym fragmencie ewangelista Łukasz użył greckiego terminu ἡ ἀγωνία, nie oznaczającego agonii – czyli śmierci, ale walkę. Określano nim olimpijskie starcia zapaśników, a także inne rywalizacje sportowe. Terminu tego używano też w odniesieniu do walki oratorów, którzy zmagali się w sztuce krasomówczej. Mogło to być też zmaganie adwokatów w sądzie. Termin ἡ ἀγωνία określał walkę fizyczną, duchową, psychiczną, pokonywanie strachu lub tremy. Zatem św. Łukasz bardzo precyzyjnie opisał zmaganie Jezusa w Ogrodzie Oliwnym – było ono tak wielkie, że wywołało krwawy pot.

Na Całunie znajdują się ślady całej męki ofiary. Zidentyfikowano na nim ponad 700 różnych śladów ran. Wstępem do ukrzyżowania było zwyczajowe bicie skazańca, zwłaszcza po twarzy. Wymierzane razy, zwane policzkowaniem, były w rzeczywistości uderzeniami pięściami lub wręcz kijem. Ze śladów na Całunie wynika, że na uderzenia narażona była głównie prawa strona twarzy, która została prawie zmasakrowana. Wytworzony duży krwiak pod okiem znacznie utrudniał, jeżeli nie uniemożliwiał, widzenie. Szeroka rana od nosa przez policzek, obrzęk, liczne krwiaki i pęknięta żuchwa świadczą o stosowaniu szczególnego okrucieństwa.

Opisany w ewangeliach kanonicznych proces Jezusa z Nazaretu miał dwa etapy. W pierwszym proces przeprowadziła Wysoka Rada kierowana przez arcykapłana. Miał on charakter religijny. Natomiast drugi to proces polityczny przeprowadzony przez władzę polityczną, którą nad Izraelem okupowanym przez Rzymian miał Poncjusz Piłat, pełniący funkcję prokuratora rzymskiego w Palestynie. Rany na twarzy Jezusa, o których była mowa, powstały już podczas procesu religijnego. Po pojmaniu Jezusa w Getsemani – tłoczni oliwy znajdującej się w Ogrodzie Oliwnym – poprowadzono Go do domu Kajfasza, a następnie do sali obrad Sanhedrynu. Edward Szymanek zauważa, że w relacji św. Marka proces ten był tendencyjny i zmierzał do wydania wyroku skazującego. Trzeba było znaleźć jednak jakiś poważny zarzut przeciw Jezusowi. Postawiono fałszywych świadków (Mk 14, 58n), ale ich świadectwa nie były zgodne. Dotyczyły zburzenia świątyni i stwierdzenia, że Jezus odbuduje ją w ciągu trzech dni i w dodatku nie ręką ludzką. Wówczas arcykapłan zapytał: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego? (Mk 15, 2) Pytanie to nie mogło odnosić się do bóstwa Jezusa, gdyż to nie mogło być brane pod uwagę, natomiast dotyczyło jego godności mesjańskiej. Już teksty Starego Testamentu określały Mesjasza jako Syna Bożego (por. 2 Sm 7, 5-16; Ps 2, 7; Ps 89, 27). Odpowiedź Jezusa jest bardzo zaskakująca, bowiem otwarcie przyznał się: Ja jestem (Mk 14, 62). Arcykapłan potraktował wyznanie Jezusa jako bluźnierstwo, a cały tłum rzucił się na skazańca: Niektórzy zaczęli pluć na Niego: zakrywali Mu twarz, policzkowali Go (…). Także słudzy bili Go pięściami po twarzy (Mk 14, 65; Mt 26, 67). Feliks Gryglewicz oraz Franciszek Jóźwiak stwierdzają, że maltretowanie Jezusa było nie tylko wylaniem wielkiej złości, ale też kpiną z Jego posłannictwa prorockiego (Prorokuj! – Mk 14, 65 – a w wersji Mateusza nieco szerzej: Prorokuj, nam Mesjaszu, kto Cię uderzył – Mt 26, 68). Zwykle policzek wymierzano prawą ręką owiniętą w materiał. Cios był zadawany z rozmachem od lewej strony tak, że skazaniec, stojąc naprzeciw oprawcy, otrzymywał uderzenie w prawy policzek. Jeśli cios zadawał sługa trzymający drugi koniec sznura, którym skazaniec był związany, wówczas rękę miał owiniętą tym właśnie sznurem, co potęgowało uderzenie i raniło twarz. W relacji św. Jana Ewangelisty bicie Jezusa podczas procesu religijnego było bardziej okrutne. Annasz zapytał Chrystusa o Jego naukę i uczniów. Wówczas Jezus odpowiedział, że przemawiał jawnie, niech więc zapyta tych, którzy Go słuchali (por. J 18, 21), co spowodowało reakcję sługi: Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?” (J 18, 22). Użyty przez św. Jana termin grecki τò ῥάπισμα określa nie tyle policzek wymierzony ręką, ile cios zadany rózgą albo kijem. Dlatego też Jezus, protestując, odpowiedział: Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz? (J 18, 23). Polskie tłumaczenie tego fragmentu nie jest dokładne. Użyty w tym miejscu czasownik δέρω oznacza ‘ranić, odzierać ze skóry, zdejmować skórę’. Wypowiedź Jezusa należałoby zatem przetłumaczyć: „Dlaczego Mnie ranisz?”. Uderzenie to było tak silne, że spowodowało złamanie nosa, oddzielenie chrząstki od kości oraz rozcięcie naskórka na nosie i policzku.

W nocy po aresztowaniu Jezus przebył około 2-3 km, popychany i bity w czasie marszu oraz podczas przesłuchań. Bezsenna noc w więzieniu, prawdopodobnie w trudnych warunkach, przymusowej pozycji i bez jakiejkolwiek możliwości zaspokojenia pragnienia, musiała poważnie osłabić skazańca przed czekającym Go biczowaniem i ukrzyżowaniem.

Całun zawiera ślady 121 głębokich ran po biczowaniu. Można z nich wnioskować, że Jezusa chłostano biczami o krótkiej rękojeści z kilkoma rzemieniami zakończonymi żelaznymi kulkami lub ostrymi kośćmi zwierzęcymi (łac. flagellum), które podczas uderzeń wyrywały często ciało ofiary, rozrywały naczynia, odsłaniały nerwy i penetrowały do kości.

W cesarstwie rzymskim istniał zakaz biczowania obywateli rzymskich, wydany w 195 r. przed Chr. w lex Porcia, a następnie ponowiony w 123 r. przed Chr. w lex Sempronia. Jednak wobec narodów podbitych praktyka biczowania była powszechnie stosowana. Najczęściej traktowano w ten sposób skazańca podczas przesłuchiwań, aby go skłonić do zeznań albo też do przyznania się do winy. Prawo rzymskie nie określało liczby uderzeń, decydował o tym lictor – żołnierz wymierzający karę.

Biczowanie było zwyczajowym przygotowaniem przed egzekucją poprzez ukrzyżowanie. Nie dotyczyło ono kobiet, senatorów i żołnierzy, z wyjątkiem dezerterów. Przed chłostą skazańca obnażano z szat i przywiązywano do słupa z wzniesionymi rękami. Najczęściej tortury dokonywali dwaj żołnierze, od których dyspozycji fizycznej i nastawienia psychicznego do ofiary zależała intensywność i siła uderzeń, mających doprowadzić do jej omdlenia lub nawet śmierci. Okrucieństwo tej kary powodowało często zmasakrowanie ciała, co w połączeniu z silnym bólem i utratą krwi było niejednokrotnie przyczyną wstrząsu oraz miało wpływ na okres agonii ofiary na krzyżu.

Ewangelista Mateusz koncentruje się na teologicznym znaczeniu męki Jezusa. O fizycznych cierpieniach i torturach, jakim poddany był Chrystus, napisał w wielkim skrócie. Podobnie o biczowaniu wspomina tylko jednym słowem (Mt 27, 26). Ważniejsze dla niego jest to, że przywódcy narodu wzięli na siebie odpowiedzialność za śmierć Jezusa. Z kolei Józef Flawiusz wskazuje, że biczowanie było wstępem do ukrzyżowania (Bell 2, 14, 9; 5, 11, 1).

Ważnym świadkiem autentyczności dowodów męki skazańca odsłanianych przez Całun są ślady po ukoronowaniu cierniem, uplecionym w kształcie czepca wgniecionego na głowę. Akt ten był oryginalnym pomysłem dla cynicznego podkreślenia głównego oskarżenia przeciw Jezusowi (że śmiał mienić się królem), gdyż ani wcześniej, ani później nie było takiego zwyczaju. Głębokie kolce czepca cierniowego, wbijając się przez skórę i często dochodząc do okostnej, powodowały nieznośny ból o charakterze neuralgii nerwu trójdzielnego. Na czole można doliczyć się 13 przekłuć, zaś z tyłu głowy 20 takich śladów ran. Całun nie uwidacznia boków głowy, więc przyjmuje się, że wszystkich urazów cierniowych mogło być około 50.

W Palestynie kolczasty czepiec wykonywano z kolczastych roślin, których rośnie wiele. Niektórzy wskazują, że mógł to być cierń Chrystusa (Ziziphus spina-christi). Hanna Górska przypuszcza, że najbardziej prawdopodobnym krzewem użytym do ukoronowania Jezusa był krwiściąg ciernisty (Sarcopoterium spinosum). Był on powszechnie używany w Jerozolimie jako materiał opałowy. W ewangelicznych opisach Męki Pańskiej jest mowa o paleniu ogniska na dziedzińcu arcykapłana, przy którym żołnierze się ogrzewali (Mk 14, 67; Łk 22, 55-56; J 18, 22). Zapewne ten sam opał był zgromadzony w twierdzy Antonii, gdzie odbywał się proces polityczny Jezusa. Żołnierze nie musieli więc szukać specjalnego krzewu, aby użyć go jako koronę cierniową. Na określenie rośliny, z której zrobiono koronę, ewangeliści użyli greckiego terminu ἡ ἄκανθα – ‘cierń, krzew ciernisty’ (por. Mt 27, 29; Mk 15, 17; J 19, 2). Jest to określenie pospolite, a nie nazwa własna rośliny, dlatego nie jest możliwe jednoznaczne rozstrzygnięcie, której rośliny użyli żołnierze podczas ukoronowania Jezusa cierniem.

Na płótnie Całunu są liczne ślady głębokich ran ramion, zwłaszcza prawego. Niesymetryczne umocowanie na barkach ważącej około 60 kg belki krzyżowej powodowało, że skazaniec nie mógł amortyzować upadku lub podpierać się ręką, przez co najczęściej upadał na lewe kolano lub na twarz. Kolano zostało tak zniszczone, że jest mało prawdopodobne, by torturowana ofiara mogła iść samodzielnie. Była prawdopodobnie wleczona pod górę na ostatnim odcinku drogi. Ślady na Całunie ukazują również finał cierpienia przez przybicie rozłożonych rąk i stóp oraz zawieszenie ciała na krzyżu.

Z powodu całkowitej utraty sił, wywołanej poprzednimi zadawanymi Mu cierpieniami, Jezus z dużym prawdopodobieństwem nie mógł sam nieść krzyża. Nawet krótki dystans długości 600-650 m pomiędzy pretorium pałacu Piłata, gdzie nastąpiło biczowanie, a miejscem ukrzyżowania naznaczony był kilkunastokrotnymi upadkami.

Tak więc można przypuszczać, że Jezus już przed ukrzyżowaniem był w stanie krytycznym, uwzględniając utratę krwi, silne przeżycia emocjonalne i wielkie cierpienie fizyczne oraz brak snu, posiłku i podaży jakichkolwiek płynów, co w gorącym klimacie śródziemnomorskim miało istotne znaczenie. Utratę krwi pogłębiało otwieranie zaschniętych ran przez powalanie ofiary na ziemię przed przybiciem do krzyża. Również z każdym oddechem na krzyżu niezagojone rany od biczowania były narażone na otwieranie i dalsze krwawienie w zetknięciu z surowym i szorstkim drzewem krzyża.

Na temat ran odniesionych na drodze krzyżowej ewangeliści nic nie napisali. Informacje przez nich przekazane są bardzo skąpe. Mateusz zaznaczył tylko, że Jezusa poprowadzili na ukrzyżowanie (Mt 27, 31), a następnie, że przymusili Szymona, aby niósł Jego krzyż. Marek dodał, że Szymon był ojcem Aleksandra i Rufusa (Mk 15, 20-21). Informacje te uzupełnił Łukasz, podając, że szło za Nim mnóstwo ludzi. Napisał też o płaczących kobietach, które Jezus upomniał, aby płakały nad sobą i nad synami swoimi, a także o dwóch innych skazańcach, którzy razem z Chrystusem byli prowadzeni na stracenie (Łk 23, 26-32). Natomiast św. Jan napisał, że Jezus sam dźwigał krzyż (J 19, 17).

Miejscem przybijania gwoździ do rąk były nadgarstki, gdyż – jak wykazano – tylko kości i więzadła przegubu ręki, a nie dłonie, mogą utrzymać ciężar ciała. Gwoździe wbijano pomiędzy kość promieniową a kości nadgarstka lub pomiędzy same kości nadgarstka, proksymalnie do troczka mięśni zginaczy i więzadeł nadgarstka. Pomimo tego, że gwóźdź przechodził przeważnie pomiędzy kośćmi i nie powodował złamań, samo uszkodzenie okostnej wywoływało ból nie do zniesienia. Co więcej, wbijany gwóźdź mógł miażdżyć lub uszkodzić nerw pośrodkowy, powodując rozrywający ból obu ramion, porażenie dłoni. Stopy były najczęściej przybijane do przedniej części krzyża przez pierwszą lub drugą przestrzeń śródstopia, dystalnie do połączenia kości stępu i śródstopia. Jest bardzo prawdopodobne, że zarówno nerwy, jak i naczynia oraz mięśnie stopy ulegały urazom przez wbijane gwoździe, co powodowało nasilenie krwawienia z ran i rozdzierający ból (causalgia), który, jak dzisiaj wiadomo, jest trudny do opanowania nawet środkami narkotycznymi.

Ewangeliści jednak nic nie napisali na temat szczegółów przybijania do krzyża i zadawanych tortur. Marek zaznaczył, że podano Jezusowi wino zaprawione mirrą jako środek odurzający, ale Jezus go nie przyjął (Mk 15, 23). Podał też informację o rozdzielaniu szat (Mk 15, 24) i wyszydzeniu na krzyżu (Mk 15, 29-32).

Interesująca jest kwestia czasu ukrzyżowania. Marek zaznacza, że była to godzina trzecia (Mk 15, 25). Trzecia godzina dnia oznaczałaby dziewiątą godzinę rano. Egzegeci raczej widzą tu zaznaczoną porę dnia jako czas pomiędzy 9.00 a 12.00. Z tekstu można wnioskować, że była to pora przybicia Jezusa do krzyża. Mateusz podał późniejszą porę, jednak informacja ta dotyczy czasu konania na krzyżu. Napisał on, że od godziny szóstej do dziewiątej mrok ogarnął całą ziemię (por. Mt 27, 45). Biorąc pod uwagę relację Mateusza, zgon Jezusa nastąpił około 15.00. Podobnie św. Łukasz zaznaczył, że od godziny szóstej dnia do dziewiątej trwało konanie Jezusa (Łk 23, 44-46).

Najbardziej brzemiennym w skutki, patofizjologicznym następstwem ukrzyżowania było uniemożliwienie prawidłowego oddychania, zwłaszcza uzyskania prawidłowego wydechu. Ciężar ciągnący ciało w dół na rozciągniętych ramionach i zgiętych kolanach wymuszał ustawienie mięśni międzyżebrowych w pozycji wdechowej i uniemożliwiał bierny wydech. Ten ostatni mógł się dokonywać tylko za pomocą mięśni przepony, oddychanie było więc płytkie, niewydolne, z szybko rozwijającą się hiperkapnią i kwasicą oddechową. Aby dokonać wydechu, ofiara musiała wznieść ramiona i, opierając się na stopach, rozprostować kolana. Ten ruch wywoływał z kolei przeszywający ból przebitych stóp i nadgarstków z podrażnionych i uszkodzonych gwoźdźmi nerwów, nasilał krwawienie z istniejących ran oraz ból poranionych pleców, ocierających się o nieociosane, surowe drzewo krzyża. Rozwijające się w następstwie zmęczenia i zaburzeń gospodarki wodno-elektrolitowej tężcowe kurcze mięśniowe powodowały, że oddychanie stawało się niemożliwe.

Jak podaje przekaz ewangeliczny, Jezus odezwał się z krzyża tylko siedem razy. Każde wypowiadane słowo musiało sprawiać duże cierpienie, gdyż wypowiedzi mogły odbywać się tylko w fazie czynnego, niefizjologicznego wydechu wymuszonego pozycją zwisającego ciała. Pierwsza z tych wypowiedzi została zapisana przez św. Łukasza: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Modlitwa Jezusa za swoich prześladowców jest bardzo głęboko zakorzeniona w Jego nauczaniu (por. Łk 6, 28). Egzegeci zauważają pewien problem z autentycznością tych słów, ponieważ brakuje ich w kilku kodeksach (np. P75 z III w., Kodeks Watykański (B) z IV w., Kodeks Bezy (D) z V w.). Okazuje się, że niektórzy kopiści wykreślili tę modlitwę za prześladowców z powodu konfliktu, który wyrósł pod koniec I w. pomiędzy judaizmem i chrześcijaństwem po zburzeniu świątyni jerozolimskiej. Jednak modlitwę tę znał Tacjan Syryjczyk, tworząc Diatessaron około 170 r., a także św. Ireneusz (†204). Dlatego też należy ją przyjąć jako autentyczną. Ta dość długa wypowiedź Jezusa musiała Go kosztować wiele wysiłku ze względu na ciężkie zaburzenia oddychania, wynikające ze zwisającej na krzyżu pozycji ciała. Zamieszczenie jej w tak ważnym momencie ukazuje, że Chrystus daje przykład, jak należy modlić się za prześladowców. Pod koniec podróży do Jerozolimy nauczał, że zawsze należy przebaczać (Łk 17, 3-4). Istotne jest użycie w tej wypowiedzi czasu przeszłego niedokonanego (imperfectum): „Jezus mówił…” (oryg. Ὁ δὲ Ἰησοῦς ἔλεγεν). Oznacza to, że powtarzał wielokrotnie słowa modlitwy: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Była ona zanoszona z pewną natarczywością i naleganiem, a powtarzana przypominała wdowę z przypowieści, która wielokrotnie prosiła nieuczciwego sędziego o spełnienie jej prośby (por. Łk 18, 1-8).

Mimo tak wielkiego cierpienia Jezus, wisząc na krzyżu, zauważył nawet skruszonego łotra. Do niego skierował drugą wypowiedź: Zaprawdę powiadam ci, dziś będziesz ze mną w raju (Łk 23, 43). Istotne są dwa określenia z tej wypowiedzi. Pierwszy z nich to grecki ὁ παράδεισος – ‘raj’. Termin ten wywodzi się ze starożytnego języka irańskiego, w którym jako pairi-daēza określano ogród otoczony nawadniającym go rowem albo piękną doliną. W Septuagincie w ten sposób przetłumaczono hebrajski gan. W pierwszym rzędzie oznacza on rajski ogród. Jest on symbolem wyjątkowej płodności i ogrodem, w którym człowiek jest szczęśliwy (Rdz 2, 8; Pnp 4, 13; Koch 2, 5; Ne 2, 8). Słowiańska Księga Henocha, która prawdopodobnie jest tłumaczeniem z oryginału greckiego pochodzącego z I w. przed Chr., prezentuje trzecie niebo jako raj. Natomiast Bóg ma swój tron w siódmym niebie. Od czasu do czasu schodzi On do trzeciego nieba (HenSł 8-9). Takie poglądy wyraża też św. Paweł, pisząc, że został porwany do trzeciego nieba (2 Kor 2, 2.4). Drugie określenie mające znaczenie teologiczne to σήμερον – ‘dzisiaj’. Owo dzisiaj wskazuje na chwilę obecną, w której dokonuje się zbawienie. Jezus, wisząc na krzyżu, zbawia człowieka, a skruszony łotr jako jeden z pierwszych ludzi ma uczestnictwo nie tylko w Jezusowej męce, ale i w dziele zbawienia i razem z Jezusem dostąpi zbawienia, jeszcze dzisiaj wstępując z Nim do raju.

Trzecią wypowiedź podaje św. Jan Ewangelista: Niewiasto, oto syn Twój (…). Oto Matka twoja (J 19, 26n). Słowa te mają bardzo istotne znaczenie z punktu widzenia prawa. Jest to testament, w którym umierający Chrystus oddał pod opiekę umiłowanego ucznia swoją matkę, przez co uczeń stał się Jej synem. Drugi wymiar tej wypowiedzi ma znaczenie teologiczne i jest objawieniem Bożego zamysłu. Jest to szczytowy moment objawienia synostwa Bożego: Jezus jako Syn Boży przekazuje w dziedzictwo swej matce umiłowanego ucznia. Natomiast matkę powierza umiłowanemu uczniowi. Przez ten akt woli Jezus nie przestaje być jedynym synem matki. W godzinę swej śmierci Chrystus powołuje nową rodzinę – Bożą. Umiera jako Syn Boży, gdyż Jego Ojcem jest Bóg. Umiera też jako Syn Człowieczy, gdyż człowieczeństwo zaczerpnął z matki. Teraz ją właśnie ustanawia matką wszystkich Jego umiłowanych uczniów.

Czwartą wypowiedź Jezusa z krzyża zanotował św. Mateusz: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mt 27, 46). Ewangelista zaznaczył, że była to dziewiąta godzina dnia. W dzień przed Paschą o tej godzinie w świątyni lud Boży zabijał baranki paschalne. To godzina ofiary i modlitwy. Jezus zawołał wtedy donośnym głosem, dosłownie: φωνῇ μεγάλῃ – wielkim głosem. Zwrot ten w Biblii oznacza wołanie oranta. Z krzyża rozlega się wielka modlitwa Jezusa. Chrystus został opuszczony przez swoich uczniów, lud, który stoi pod krzyżem, szydzi z Niego. Można powiedzieć, że jest też opuszczony przez swój naród, który Go wydał Rzymianom na ukrzyżowanie. Woła więc do Boga. Autor Listu do Hebrajczyków zapisał: Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A gdy wszystko wykonał, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5, 7-9). Jezus, czując się opuszczony przez ludzi, z pełną ufnością woła do Boga, zwraca się do Niego: „Mój Boże”. Jest to Bóg bardzo bliski, któremu można w pełni zaufać. Słowa modlitwy zaczerpnięte z psalmu (Ps 22, 2) są pełne bólu, poczucia opuszczenia, ale i nadziei, która przemawia z dalszych wersetów tej pieśni.

Kolejną, piątą, wypowiedź Jezusa z krzyża zapisał św. Jan. To tylko jedno słowo: Pragnę (J 19, 28). Wołanie umierającego Chrystusa ma bardzo mocną wymowę. U kresu męki woła: „Pragnę”, tym samym modląc się słowami psalmu: Dali mi jako pokarm truciznę, a gdy byłem spragniony, poili mnie octem (Ps 69, 22). To jedno słowo wyraża pragnienie życia i przekazanie daru życia tym, za których On ofiarowuje samego siebie. To pragnienie ma charakter osobowy, do której to osoby Jezus odnosi się w tej modlitwie. To Bóg daje życie. Jezus pragnie, aby tak się stało. Aby ci, za których On dał życie, także mieli życie i mieli je w obfitości (por. J 10, 10).

Wypowiedź szósta również pochodzi z Ewangelii według św. Jana: Wykonało się (J 19, 30). Jest to jakby pieczęć całego dzieła Jezusa. Stwierdził, że wszystko, co Ojciec mu polecił, wykonało się. Jan jednak ukazuje Chrystusa jako Boga i Pana. Nawet scena na krzyżu bardziej przypomina zasiadanie na tronie królewskim niż straszliwe konanie. Jezus jest Panem, dlatego wypowiedział słowa „wykonało się”, a następnie On sam oddał ducha i skłonił głowę. W relacji Jana, z krzyża Jezusa płynie majestat Boga, który dokonuje zbawienia człowieka. Wyraża to prawdę, że zbawienie „dokonało się” na krzyżu. Podobną wymowę mają ostatnie słowa z krzyża zapisane przez św. Łukasza: Ojcze, w Twe ręce daję ducha Mego (Łk 23, 46). Słowa te zostały zaczerpnięte z Ps 30, 6 w wersji Septuaginty. Jest to modlitwa lamentacyjna człowieka, który będąc w trudnej sytuacji życiowej, zwraca się do Boga. Ufa Bogu, bo tylko On może mu pomóc. W momencie śmierci Jezus przytacza modlitwę pełnego zawierzenia Bogu. Łukasz zapisał, że po tych słowach Chrystus wyzionął ducha. Pomijając kwestię egzegetyczną, które słowa Jezusa zostały rzeczywiście wypowiedziane, a które wplecione do narracji ewangelistów, by nadać śmierci Jezusa znaczenie zbawcze, wysiłek skazańca związany z wypowiedzeniem czegokolwiek był z punktu widzenia medycznego przeogromny.

Przy powtórnym przyjściu na Golgotę żołnierze dwóm złoczyńcom połamali golenie, a widząc, że Jezus już skonał, żołnierską włócznią przebili mu bok i z rany wypłynęła krew i woda (J 19, 34). Po tak zadanym ciosie pozostał ślad szerokiej rany o rozmiarze 3,4 × 1,4 cm na wysokości piątego i szóstego żebra prawej strony klatki piersiowej, w odległości 13 cm od mostka. Została ona zadana szerokim narzędziem kłującym, prawdopodobnie jedną z włóczni rzymskich. Ewangelista Jan w opisie ukrzyżowania nie precyzuje dokładnie strony przebitego ciała. Według rzymskiego zwyczaju był to bok prawy, a duża ilość wypływającej krwi pochodziła raczej z wypełnionych jam prawego serca niż grubościennej, obkurczonej lewej komory.

Pewne utrudnienia w medycznym ujęciu tego faktu związane są z interpretacją opisu dotyczącego kolejności wypływu „krwi i wody” z rany. W opisie Janowym umiejscowienie krwi przed wodą nie musiało oznaczać kolejności wypływania obu płynów, gdyż w tradycji starogreckiej kolejność słów wynikała raczej z ich znaczenia i nie musiała koniecznie oznaczać ich czasowej zależności.

Słowo „woda” można interpretować więc jako surowiczy płyn z opłucnej lub/i z worka osierdziowego. Źródłem wypływającej krwi z kolei mogły być jamy prawego serca lub worek osierdziowy. Należy również wziąć pod uwagę obecność krwistego płynu w jamie opłucnowej z powodu uszkodzenia klatki piersiowej przez uderzenia zadawane Jezusowi kijem („zespół mokrego płuca”, ang. acute lung injury), a także biczowania rozrywającego skórę, mięśnie, naczynia i nerwy międzyżebrowe oraz prowadzącego do poważnych urazów kostnych.

Jezus zmarł stosunkowo szybko, w przedziale od trzech do sześciu godzin po ukrzyżowaniu. Fakt, że zwiesił głowę i skonał po donośnym okrzyku, może sugerować możliwość dodatkowej nagłej przyczyny zgonu. Taką najprostszą interpretacją może być zawał serca z pęknięciem wolnej ściany lewej komory i wylaniem się krwi do worka osierdziowego z wtórną tamponadą serca, aczkolwiek rzadko dochodzi do tego powikłania w pierwszych dniach zawału. Wstrząs spowodowany utratą krwi i płynów ustrojowych, duże urazy ciała i wielkie cierpienie fizyczne mogły być również przyczyną rozsianego krzepnięcia wewnątrz-naczyniowego (DIC) z ewentualną embolizacją naczyń wieńcowych serca drobnymi skrzeplinami i wtórnym zawałem serca.

Wśród możliwych przyczyn nagłego zgonu należy także uwzględnić opisywany w literaturze toksyczny wpływ na serce wysokich stężeń katecholamin uwalnianych w wyniku nadmiernie silnych doznań fizycznych i emocji. Substancje te w takich stężeniach uszkadzają mięsień lewej komory, prowadzą do dramatycznego spadku frakcji wyrzutowej, obrzęku płuc i wstrząsu kardiogennego. Wyzwalają także śmiertelne arytmie, z migotaniem komór włącznie.

Na przyczynę zgonu Jezusa złożyło się zatem wiele czynników, aczkolwiek każdy z dotychczas opisanych – wstrząs pourazowy, pokrwotoczny i hipowolemiczny, ostra niewydolność oddechowo-krążeniowa, spowodowana ciężkimi penetrującymi urazami klatki piersiowej, z masywnym zapaleniem płuc i płynem wysiękowym w jamach opłucnowych, uduszenie z niewydolności wydechowej spowodowanej ukrzyżowaniem, zawał serca czy groźne arytmie serca – mógł niezależnie doprowadzić do szybkiego zgonu.

Bibliografia

Adler A., Selzer R., DeBlase F., Further Spectroscopic Investigations of Samples of the Shroud of Turin: 2001, [w:] The Shroud of Turin, Unravelling the Mystery: Proceedings of the 1998 Dallas Symposium, eds. by A.D. Adler, D.I. Piczek, M. Minor, Alexander 2001, s. 166-181.

Barbet P., A Doctor at Calvary: The Passion of Our Lord Jesus Christ as Described by a Surgeon, transl. by E. of Wicklow, New York 1953.

Bick R.L., Disseminated Intravascular Coagulation: A Review of Etiology, Pathophysiology, Diagnosis, and Management: Guidelines for Care, „Clinical and Applied Thrombosis/Hemostasis” 2002, No. 8(1), s. 1-31, https://doi.org/10.1177/107602960200800103.

Birnbaum Y. et al., Ventricular Free Wall Rupture Following Acute Myocardial Infarction, „Coronary Artery Disease” 2003, No. 14(6), s. 463-470, https://doi.org/10.1097/00019501-200309000-00008.

Bucklin R., The Legal and Medical Aspects of the Trial and Death of Christ, „Medicine, Science and Law” 1970, Vol. 10, No. 1, s. 14-26, https://doi.org/10.1177/002580247001000104.

Bucklin R., The Shroud of Turin: A Pathologist’s Viewpoint, „Legal Medicine” 1982, s. 33-39.

Davis C.T., The Crucifixion of Jesus: The Passion of Christ from a Medical Point of View, „Arizona Medicine” 1965, No. 22, s. 183-187.

De Boer S.C., Maddow C.L., Emergency Care of the Crucifixion Victim, „Accident and Emergency Nursing” 2002, No. 10, s. 235-239, https://doi.org/10.1016/s0965-2302(02)00127-3.

De Pasquale N.P., Burch G.E., Death by Crucifixion, „American Heart Journal” 1963, No. 66, s. 434-435, https://doi.org/10.1016/0002-8703(63)90279-5.

Diagnostyka laboratoryjna z elementami biochemii klinicznej, pod red. A. Dembińskiej-Kieć i J.W. Naskalskiego, Wrocław 1998.

Edwards W.D., Gabel W.J., Hosmer F.E., On the Physical Death of Jesus Christ, „The Journal of the American Medical Association” 1986, No. 255(11), s. 1455-1463, https://doi.org/10.1001/jama.1986.03370110077025.

Ewangelia według świętego Mateusza, rozdziały 14-28, wstęp, przekł. z oryg., koment. A. Paciorek, Tarnów 2009, Podręczny Komentarz Biblijny. Nowy Testament.

Górska H.W., Injuries that May Have Been Caused by a Crown of Thorns, „Poznańskie Studia Teologiczne” 2020, nr 36, s. 83-96, https://doi.org/10.14746/pst.2020.36.05.

Górska H.W., Z jakiej rośliny została zrobiona korona cierniowa dla Jezusa? Próba ustalenia, „Ateneum Kapłańskie” 2020, t. 175, z. 3(670), s. 534-548.

Gryglewicz F., Jóźwiak F., Maltretowanie Jezusa, [w:] Męka Jezusa Chrystusa, red. F. Gryglewicz, Lublin 1986, s. 131-138.

Haas N., Anthropological Observations on the Skeletal Remains from Giv‘at ha-Mivtar, „Israel Exploration Journal” 1970, No. 20, s. 38-59.

Hengel M., Crucifixion in the Ancient World and the Folly of the Message of the Cross, Philadelphia 1977.

Holoubek J.E., Holoubek A.B., Blood, Sweat and Fear: A Classification of Hematidrosis”, „Journal of Medicine” 1996, No. 27(3-4), s. 115-133.

Holoubek J.E., Holoubek A.B., Execution by Crucifixion: History, Methods and Cause of Death, „Journal of Medicine” 1995, No. 26(1-2), s. 1-16.

Johnson C., Medical and Cardiological Aspects of the Passion and Crucifixion of Jesus, the Christ, „Boletin de la Asociacion Medica de Puerto Rico” 1978, No. 70(3), s. 97-102.

Józef Flawiusz, Wojna żydowska, tłum. J. Radożyński, wyd. 3, Warszawa 1995.

Józef Flawiusz, Wojna żydowska, tłum. J. Radożyński, wyd. 2, Warszawa 2022.

Kim H.S., Suzuki M., Lie J.T., Nonbacterial Thrombotic Endocarditis (NBTE) and Disseminated Intravascular Coagulation (DIC): Autopsy Study of 36 Patients, „Archives of Pathology and Laboratory Medicine” 1977, No. 101(2), s. 65-68.

Kobielus S., Krzyż Chrystusa. Od znaku i figury do symbolu i metafory, Warszawa 2000.

Mendecki N., Ukrzyżowany mężczyzna z Giv‘at Mivtar, „Ruch Biblijny i Liturgiczny” 1997, nr 50(1), s. 36-38, https://doi.org/10.21906/rbl.718.

Mikulicz-Radecki F.V., The Chest Wound in the Crucified Christ, „Medical News” 1966, No. 14, s. 30-40.

Miniello S. et al., Coagulation Disorders Following Severe Trauma: Surgeon’s Role in Prevention, „Annali Italiani di Chirurgia” 2004, No. 75(3), s. 293-297.

Retief F.P., Cilliers L., Christ’s Crucifixion as a Medico-Historical Event, „Acta Theologica” 2006, Vol. 26, No. 2, Suppl. 7, s. 294-309, https://doi.org/10.4314/actat.v26i2.52582.

Retief F.P., Cilliers L., The History and Pathology of Crucifixion, „The South African Medical Journal” 2003, No. 93(12), s. 938-941.

Rubenfeld G.D., Caldwell E., Peabody E., Incidence and Outcomes of Acute Lung Injury, „The New England Journal of Medicine” 2005, No. 353(16), s. 1685-1693, https://doi.org/10.1056/NEJMoa050333.

Senior D., The Passion of Jesus in the Gospel of Matthew, Wilmington 1985.

Sinkiewicz W., Medyczne aspekty śmierci krzyżowej Jezusa. Spojrzenie kardiologa,„Kardiolog po Dyplomie” 2007, t. 6, nr 3, s. 13-17.

Sławiński H., Przepowiadanie Chrystusowego krzyża, Warszawa 1997.

Szymanek E., Wyznanie Jezusa wobec Trybunału Żydowskiego, [w:] Męka Jezusa Chrystusa, red. F. Gryglewicz, Lublin 1986, s. 107-116.

Tenney S.M., On Death by Crucifixion, „American Heart Journal” 1964, No. 68, s. 286-287, https://doi.org/10.1016/0002-8703(64)90055-9.

Tzaferis V., Jewish Tombs at and Near Giv‘at ha-Mivtar, „Israel Exploration Journal” 1970, Vol. 20, No. 1/2, s. 18-32, https://www.jstor.org/stable/27925208.

Vermes G., The Passion, New York 2006.

Wittstein I.S., Thiemann D.R., Lima J.A.C. et al., Neurohumoral Features of Myocardial Stunning Due to Sudden Emotional Stress, „The New England Journal of Medicine” 2005, No. 352(6), s. 539-548, https://doi.org/10.1056/NEJMoa043046.

Zias J., Sekeles E., The Crucified Man from Giv‘at ha-Mivtar. A Reappraisal, „Israel Exploration Journal” 1971, Vol. 35, No. 1, s. 22-27, https://www.jstor.org/stable/27925968.

Zugibe F.T., Crucifixion of Jesus: A Forensic Inquiry, New York 2005.

Zugibe F.T., Caroll D., Dissecting Death: Secrets of a Medical Examiner, New York 2005.

Źródła ilustracji

1., 5., 7. Fragment wystawy „Kim jest Człowiek z Całunu?” w Centrum Jana Pawła II w Krakowie. Zbiory i własność Polskiego Centrum Syndonologicznego w Krakowie

2., 3., 8., 12. Sindonology.org, Shroud Scope, http://www.sindonology.org/shroudScope/shroudScope.shtml (prawa: Archidecezja w Turynie; użytek edukacyjny)

4. Juan Manuel Miñarro Lopez, https://www.facebook.com/juanmanuel.minarrolopez/photos

6. „Kim jest Człowiek z Całunu?” [folder wystawy], Kraków 2012.

9. Wikimedia Commons, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Sarcopoterium_spinosum_at_Crete,_Greece_001.jpg (Moonik, CC BY-SA 3.0)

10. Wikimedia Commons, https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Sarcopoterium_spinosum_dry_skeleton_RJP_01.jpg (CC BY-SA 3.0)

11. Wikimedia Commons, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Carpus.png (Zoph, CC BY-SA 3.0)

13. Wikimedia Commons, https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Fra_Angelico_027.jpg (domena publiczna)

Roman Bogacz

Od 1991 r. pracuje na Wydziale Teologicznym Papieskiej Akademii Teologicznej (obecnie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie). Od 1994 r. wykładowca Pisma Świętego i archeologii biblijnej. Od 2008 r. kierownik Katedry Teologii i Informatyki Biblijnej na Wydziale Teologicznym UPJPII. W latach 2012-2019 prodziekan Wydziału Teologicznego UPJP II, w roku 2019/2020 kierownik kierunku Teologia. Specjalizuje się w badaniach Listu do Hebrajczyków, archeologii i teologii biblijnej oraz w poznawaniu środowiska biblijnego. Od 1992 r. organizuje regularne wyjazdy na Bliski Wschód (Izrael, Egipt, Jordania, Turcja, Grecja) w postaci wypraw badawczych dla studentów (archeologia, biblistyka) oraz pielgrzymek w celach religijnych, edukacyjnych i poznawczych; współpracuje z biurami podróży i turystyki (kościelnymi i świeckimi). Posiada licencje pilota wycieczek oraz animatora pielgrzymek na Izrael. Kierownik Sekcji Biblijnej Polskiego Towarzystwa Teologicznego, członek Zarządu Stowarzyszenia Biblistów Polskich oraz Zarządu Stowarzyszenia Pilotów i Przewodników Grup Turystycznych Gaudeamus.

Władysław Sinkiewicz

Absolwent Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Gdańsku. Współtwórca i pierwszy kierownik II Katedry i Kliniki Kardiologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 w Bydgoszczy. Autor ponad 400 publikacji naukowych oraz autor lub redaktor dziewięciu monografii w zakresie bioetyki. Członek Krajowej Komisji Egzaminacyjnej CMKP w dziedzinie kardiologii. Recenzent w czterech czasopismach naukowych oraz członek Rady Naukowej czterech czasopism naukowych. Członek Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, Polskiego Towarzystwa Nadciśnienia Tętniczego, Towarzystwa Internistów Polskich, Polskiego Towarzystwa Udaru Mózgu oraz Polskiego Towarzystwa Opieki Duchowej w Medycynie. Współpracownik Polskiego Centrum Syndonologicznego w Krakowie. Współzałożyciel Klubu Inteligencji Katolickiej w Bydgoszczy. Przewodniczący Komisji Bioetycznej Bydgoskiej Izby Lekarskiej, przewodniczący Zespołu Etycznego Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 w Bydgoszczy, a także były przewodniczący Kujawsko-Pomorskiego Oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich.

error: Content is protected !!